Szarpió – premiera musicalu „Piplaja” w Teatrze Syrena

"Piplaja", fragment spektaklu pokazany podczas próby dla mediów, 22.02.2022

Premiera musicalu o Stefanii Grodzieńskiej w Teatrze Syrena zbiegła się w czasie z niepokojem światowym, co wpływa na odbiór przedstawienia.

Barwny, pełen blasku świat 20-lecia międzywojennego, jako żywo przypomina ostatnie lata naszej rzeczywistości: czasów realizacji, możliwości i rozwoju. Znając koleje losów bohaterów, patrzymy na scenę z pewną nostalgią i żalem za tym, że to co dobre obróci się niebawem w niwecz.

Na scenie pojawiają się same tuzy: Loda Halama, Hanka Ordonówna, Wiera Gran, Jerzy Jurandot, czy Hanka Bielicka. Ich obecność dobrze ilustruje pierwszy okres życia i twórczości Grodzieńskiej: czasy rewii, kabaretów, konferansjerów i tancerek. Wówczas rodziły się kariery i święciły triumfy wyżej wymienione artystki, na popularności zyskiwała też twórczość Jurandota. Pośród piosenek i układów choreograficznych klaruje się obraz tamtych czasów: szybkich karier, gwiazdorskich splendorów i beztroski, sączącej się z każdej muzycznej nuty. Bohaterowie, wówczas młodzi, świętowali triumfy, żyli sztuką, czerpiąc z niej radość i sens. Doskonale ilustrują to zapowiedzi kabaretowe niezrównanego Fryderyka Járosy’ego, mimo upływu lat zabawne, aktualne, trafiające w punkt. Wielkie brawa dla występującego w tej roli, Marka Grabinioka, który potrafił odtworzyć nieprawdopodobny luz i dystans Járosy’ego, a także jego wielką klasę, styl i przede wszystkim inteligencję. Dobra robota!

Podobnie jest z tekstami Grodzieńskiej, czułe, ciepłe, błyskotliwe i zabawne. Autorzy sztuki przypominają jej skecze, na czele z tym pierwszym, małżeńskim, od którego zaczęła ścieżkę autorki.

W spektaklu wyraźnie wydzielone są trzy zasadnicze cezury czasowe, które znakomicie rozdziela mobilna scenografia Anny Marii Macugowskiej. Raz jest rewiową scenerią, by po czasie przemienić się w teatralne kulisy, czy wreszcie wojenne barykady żydowskiej dzielnicy.

Ten właśnie gettowy czas, tak skrzętnie pomijany w twórczości Grodzieńskiej (za jej życia) daje miejsce na zadumę i ciszę, wprowadzając wspomniany na początku niepokój o przyszłość. Sceny zbiorowe, piosenki wykonywane przez cały zespół mają siłę i moc ilustrującą determinację i nastroje bohaterów. Te momenty, w których zespół odtwarza zbiorówki wart jest podkreślenia: aktorzy tworzą Zespół, bez ścigania i podkreślania własnych osobowości, co oczywiste, akcentujący walory postaci, ale wszystko to w ramach pracy zespołowej, co widz siedzący w fotelu postrzega jako wartość najważniejszą.

Trzeci etap to czasy powojenne i nowe wyzwania dla Grodzieńskiej – radio, współtworzenie Teatru Syrena, cezury czasowe związane z życiem prywatnym. Wszystko to przeplatane muzyką i wyjątkowymi tekstami, czasem osobistymi, a czasem najeżonymi aluzjami.

Siłą spektaklu (co oczywiste w tym gatunku) jest muzyka, ściśle związana z czasami młodości Grodzieńskiej, ale niepozbawiona sznytu współczesności, zmodernizowana, a niosąca historię, świetna w każdym pojedynczym wykonaniu charlestona czy tanga. Wyobrażam sobie, że Tomasz Filipczak, kompozytor muzyki do „Piplai” miał z tej pracy wiele przyjemności, słychać ją w każdej wybrzmiałej nucie.

Pochwalony wcześniej Marek Grabiniok zostaje znów wspomniany jako część zespołu, cudownie młodego, pełnego skrzącego się entuzjazmu, wielkiej energii i radości, które na zmianę biją ze sceny, wywołując uśmiech u publiczności. Aktorów rozsadza witalność, grają tak, jakby świat miał się zaraz skończyć: na sto procent, całą mocą, z przekonaniem i oddaniem. Każde z nich udźwignęło swoją postać, pokazało jej wyjątkowość i wielkość.

Muszę wyróżnić jednak odtwórczynię głównej roli, Natalię Kujawę, która jak żywe srebro jest wszędzie, nie traci sił i uroku postaci, tańczy, śpiewa i kradnie serca publiczności. Grodzieńska nazwana na początku kariery szarpió spokojnie mogłaby podzielić się tym tytułem z Kujawą: aktorką znającą swoje mocne strony i świadomą scenicznych możliwości. Pokazanie bohaterki jako kobiety nowoczesnej, wyzwolonej, uciekającej z utartych ścieżek, mającej odwagę być niezależną.

„Piplaja” to feeria barw: od szalonych kolorów międzywojennej rewii po mrok wojny, pastelowość późniejszych lat, aż do wielobarwnej intensywności zawartej tu muzyki, ruchu scenicznego czy też niczym nieskrępowanej żywiołowości zespołu aktorskiego. Warto to zobaczyć na własne oczy.

Katarzyna Batarowska

Twórcy musicalu „Piplaja”
Scenariusz, teksty piosenek i reżyseria: Joanna Drozda
Muzyka i kierownictwo muzyczne: Tomasz Filipczak
Choreografia: Szymon Dobosik
Scenografia: Anna Maria Macugowska
Kostiumy: Mateusz Karolczuk
Reżyseria światła: Karolina Gębska
Obsada: Natalia Kujawa (Stefania Grodzieńska), Sylwia Achu (Pamięć), Krzysztof Godlewski (Jerzy Jurandot), Marek Grabiniok (Fryderyk Jarosy), Kornelia Raniszewska (Wiera Gran), Jolanta Litwin-Sarzyńska (Hanka Bielicka), Agnieszka Rose (Hanka Ordonówna), Adrianna Kućmierz (Loda Halama), Dominik Ochociński (Karol Hanusz)

Newsletter

Wpisz poniżej swój e-mail, a nie przegapisz najważniejszych artykułów!