Zgodnie z nową podstawą programową, opracowaną w Ministerstwie Edukacji, uczniowie powinni znać działalność Reduty Dobrego Imienia, żołnierzy wyklętych oraz odwiedzić Muzeum Polaków Ratujących Żydów. Na żadnej ze stron dokumentu ministerstwo nie sugeruje natomiast zwiedzania Muzeum Polin. „Czarnek jest reliktem słusznie minionej epoki” – mówi nam jeden z historyków, komentując ministerialne założenia.
„Celem edukacji historycznej jest poznawanie prawdy o przeszłości Polski oraz świata. Nauczanie historii powinno pomóc uczniom w osiąganiu tego celu poprzez pozyskanie wiedzy o przeszłości swojego kraju oraz kręgu cywilizacyjnego, do którego od ponad tysiąca lat należy Polska. W ten sposób uczniowie zyskują pomoc w kształtowaniu swojego patriotyzmu, a więc miłości do Ojczyzny” – informuje w nowej podstawie programowej MEiN.
Polska i polskość
Celem nauczania historii jest wpojenie młodym ludziom polskiego dziedzictwa, bez którego „nie ma Polski i polskości”. Uczniowie mają wiedzieć, że to dziedzictwo wymagało ciężkiej pracy od ich przodków, a czasami najwyższego poświęcenia, jakim było własne życia. „Nie tylko chodzi o to, by znać historyczne dziedzictwo Polski, ale i brać za nie odpowiedzialność dzisiaj i jutro, co oznacza również jego rozwijanie i twórcze wzbogacanie na miarę aktualnych wyzwań” – czytamy w dokumencie.
Tak skonstruowana podstawa programowa może sugerować, że wszystko co widzimy dookoła możemy stracić, że Polsce i polskości zagraża jakiś wróg, który gotów jest nam odebrać pracę pokoleń Polaków. Jest tu czas na martyrologię i umartwianie się w czasie lekcji, nie ma zaś przestrzeni na szukanie wspólnoty kulturowej z innymi krajami, dążenie do rozwoju, otwartość. Skoro urodziliście się w Polsce, to cierpcie!
Ministerstwo poleca wycieczki do: Muzeum Powstania Warszawskiego, Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, Polskiego Cmentarza Wojennego w Katyniu, Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej, Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku, Cmentarza Powązkowskiego w Warszawie, Lasów Piaśnickich, Cmentarza Obrońców Lwowa.
W całym dokumencie ani razu nie pada słowo „Polin”, a Żydzi pokazani są tutaj jedynie w roli tych, którzy byli ratowani przez Polaków. Tak, jakby nie tworzyli tutejszej kultury, historii, czy społeczności. Są odrębną grupą, służącą tylko do budowania lepszego narodowego samopoczucia. I tak skonstruowana podstawa programowa tylko pogłębia wszelkie podziały na tym tle.
Krytyka „politycznej poprawności”
Ministerstwo edukacji wprowadza jednocześnie nowy przedmiot: „Historia i teraźniejszość”. Uczeń będzie dzięki niemu potrafił scharakteryzować „genezę i zasady syjonizmu oraz islamizmu”. Dlaczego syjonizm, czyli dążenie do budowy państwa żydowskiego, zestawiono tu z islamskim fundamentalizmem? Syjonizm to świecka idea, zgodnie z którą Żydzi mieli znaleźć miejsce, gdzie wreszcie będą bezpieczni. Była to odpowiedź na szerzący się antysemityzm i pogromy. Islamizm uznaje islam za jedyną słuszną religię i dąży do tego, by zawładnęła ona całym światem.
Uczeń będzie też musiał poznać program duszpasterski Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego, dowiedzieć się, co konstytucja mówi o małżeństwie i rodzinie, wyjaśnić znaczenie powstania Instytutu Pamięci Narodowej oraz scharakteryzować zjawisko prześladowań religijnych na przykładzie losu społeczności chrześcijańskich w różnych strefach świata.
Ministerialni urzędnicy przyjrzeli się pierwszym dwóm dekadom XXI wieku i najwyraźniej postanowili wyjaśnić uczniom, co było w nich niewłaściwego dla prawdziwego Polaka. Młodzież dowie się m.in. o „ekspansji ideologii ‘politycznej poprawności’” na Zachodzie oraz „nowej definicji praw człowieka, rodziny, małżeństwa i płci”. Jak już to wszystko zobaczy i się przerazi, będzie umiała „wskazać na różnice między tolerowaniem a afirmowaniem zjawisk kulturowych i społecznych”. Dowie się też, jak media elektroniczne ograniczają wolność słowa.
Warto zwrócić uwagę, że w dokumencie najwyraźniej wyraźnie podkopuje się wartość, jaką dla Polski jest bycie częścią Unii Europejskiej. Mówi się o tym, że UE zmieniła się w ciągu ostatnich lat – a stało się to za sprawą wzrostu pozycji Niemiec, kryzysów migracyjnych, niestabilności strefy euro, Brexitu, epidemii oraz „kontrowersji ideologicznych”. W ten sposób polskie władze mają prawdopodobnie zamiar wychowywać eurosceptyków.
Katastrofa smoleńska
Polski uczeń ma również wiedzieć „dlaczego katastrofę z (…) 10 kwietnia 2010 roku należy traktować jako największą tragedię w powojennej historii Polski”. Nauczyciele będą musieli też mówić o najpoważniejszych wyzwaniach stojących przez Polską. A są to: kryzys demograficzny, utrzymanie tożsamości kulturowej, koszty finansowe i społeczne polityki klimatycznej.
Ministerstwo poleca wizyty w miejscach martyrologii Polaków, szczególnie żołnierzy wyklętych. Proponuje też korzystanie „z bogatej oferty edukacyjnej Instytutu Pamięci Narodowej”.
W trakcie zajęć z wiedzy o społeczeństwie będzie szansa na poznanie najnowszych polskich osiągnięć. Młodzież poznając pojęcie „dyfamacji” na przykładzie „wymierzonego w Polskę” hasła „polskie obozy koncentracyjne”, zgłębi sukcesy Reduty Dobrego Imienia, czy polskich ambasad, które usilnie walczą z oczernianiem naszej ojczyzny na arenie międzynarodowej.
Oblężona twierdza
– Zaproponowana podstawa programowa do nauczania przedmiotu ‘Historia i Teraźniejszość’ niewiele ma wspólnego z celami, które dotąd przyświecały nauczaniu wiedzy o społeczeństwie w polskiej szkole – komentuje prof. Michał Bilewicz z Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego. – Szkoła nie będzie przekazywać podstawowej wiedzy o państwie i prawie, o instytucjach międzynarodowych i globalnych wyzwaniach. Jedyne, czego uczeń dowie się o wyzwaniach klimatycznych, to to, że zagrożeniem dla Polski będzie obciążenie jakimiś nieuzasadnionymi opłatami przez Unię Europejską.
Zdaniem Michała Bilewicza zamiast edukacji obywatelskiej nowy program proponuje umocnienie narodowo-katolickiego przesłania, skoncentrowanego na martyrologii i mentalności oblężonej twierdzy. – Z badań dobrze wiemy, że ten rodzaj edukacji pozwala wykształcić ludzi traktujących wszystkich wokół jako zagrożenie dla narodu i państwa, ogranicza otwartość na inne kultury. Do tego dochodzą liczne błędy merytoryczne – w podstawie programowej przekręcono nazwę ADL, umieszczono syjonizm nie wśród ideologii narodowotwórczych lecz wśród fundamentalizmów religijnych. Na wydziałach nauk społecznych będziemy musieli włożyć bardzo dużo pracy, by to wszystko wyprostować u absolwentów szkół zalanych wcześniej takim ogromem dezinformacji i propagandy.
Strategie z PRL
– Środowisko psychologów słusznie oprotestowało oceny polityków ze względu na ich predyspozycje psychiczne: ukryte dysfunkcje, choroby. Dlatego pozostaje mi ocenić projekt ministra oświaty z politologicznego punktu widzenia – mówi nam prof. Marcin Zaremba z Wydziału Historii UW. – Mamy do czynienia z „inżynierią przyzwolenia” – działaniami służącymi propagowaniu akceptacji dla rządzącej formacji politycznej. Są one rozpisane na głosy, np. Polski Ład, wojna hybrydowa. Ważnym jest, ulubiona przez obecną władzę, polityka historyczna. Ma służyć ukazaniu rządzących jako jedynych obrońców polskości.
Jak podkreśla naukowiec, w nowej podstawie programowej przeszłość zostaje nierozerwalnie złączona z teraźniejszością. – To, co było wczoraj uprawomocnia to, co jest dziś. Historia staje się w ten sposób narzędziem rządzenia, budowania poparcia. Nie mogę odmówić sobie złośliwego komentarza, wiem jednak o czym mówię, napisałem w końcu o tym swój doktorat. Tych samych strategii uprawomocnienia używano w PRL – wtedy również wykorzystywano nacjonalizm, antygermanizm, antysemityzm. Czarnek jest reliktem słusznie minionej epoki.
Wzmacnianie nacjonalizmu
– Nowy projekt o nauczaniu historii w liceach jest kolejnym krokiem do tworzenia państwa totalitarnego przez rząd wybrany w wyborach demokratycznych. Ponieważ zobowiązuje on nauczycieli do nauczania historii w sposób nacjonalistyczny, apologetyczny i polsko-centryczny szkodzi on demokracji i społeczeństwu – podkreśla historyk Grzegorz Rossoliński-Liebe. – Na celu ma odizolowanie Polski od dyskursów międzynarodowych i wzmocnienie nacjonalizmu w polskim społeczeństwie.
Katarzyna Markusz