30 marca rządy izraelski i polski podpisały porozumienie, które wznawia przyjazdy wycieczek edukacyjnych młodzieży izraelskiej do Polski. Rok temu ruch wycieczek został oficjalnie wstrzymany przez Yaira Lapida, ówczesnego ministra spraw zagranicznych Izraela, który zarzucił Polsce próbę cenzury treści przekazywanych izraelskiej młodzieży podczas wizyt w Polsce, w tym wiedzy na temat udziału Polaków w wymordowaniu polskich Żydów. „Chcieli dyktować, co wolno, a czego nie wolno uczyć się izraelskim dzieciom, które przyjeżdżają do Polski. Z czym nie możemy się zgodzić” – powiedział wówczas Lapid. Od tego czasu minął jednak rok, zmieniły się rządy, do władzy ponownie doszedł Benjamin Netanyahu, wypróbowany przyjaciel polskich nacjonalistów, i nagle okazało się, że warunki stawiane przez polską stronę są jednak do przyjęcia.
Z całej umowy jedynym istotnym fragmentem jest „Annex nr. 1”, w którym polska strona przedstawiła listę muzeów oraz instytucji kultury, które powinny znaleźć się wśród obiektów odwiedzanych przez izraelską młodzież. Warto się tej liście przyjrzeć z bliska.
Obok wielu muzeów polskiej martyrologii, widać tam Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Ulmów w Markowej. To tam młodzi Izraelczycy dowiedzą się, że Polacy masowo i z ryzykiem własnego życia rzekomo oddawali się w czasie okupacji ratowaniu Żydów. Nie dowiedzą się jednak, że w samej Markowej, w miejscu, w którym stoi muzeum, lokalna ludność dokonała „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” własnymi rękami, bez bezpośredniego niemieckiego udziału!
Na liście znajdują się aż dwa muzea tzw. „Żołnierzy wyklętych”. Pytanie, czy izraelska młodzież będzie musiała złożyć hołd Józefowi Kurasiowi ps. „Ogień”, okrutnemu mordercy Żydów oraz innym „wyklętym”, którzy z równą ochotą walczyli z komunistami jak i z bezbronnymi żydowskimi dziećmi?
Na liście jest też Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich, w którym „zapomniano” o tym, że właśnie na wsi polskiej doszło do masowego mordu na polskich Żydach – podczas likwidacji małych gett, oraz po niej, w czasie Judenjagdów, w których wzięła przecież udział polska ludność wsi.
Jest tam i Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej swego czasu wymyślone przez byłą premier Beatę Szydło jako „przeciwwaga” dla muzeum w Auschwitz. Lista jest długa, ale ta próbka powinna wystarczyć żeby zrozumieć jaki jest cel „pedagogiczny” polskich władz w stosunku do młodzieży izraelskiej.
Podpisana 30 marca umowa to zwycięstwo prymitywnie rozumianej „polskiej racji stanu” nad pamięcią o sześciu milionach pomordowanych niewinnych ludzi, z których połowa nosiła polskie obywatelstwo. To kolejne zwycięstwo negacjonistów, czyli tych, którzy nie są w stanie zrozumieć, że – w jakiś stopniu – ich własny naród wziął udział w zaprojektowanym i wykonanym przez Niemców ludobójstwie. Współczuć można młodym Izraelczykom, którzy na własnej skórze doświadczą tępej propagandy historycznej polskich nacjonalistów.
Pozostaje pytanie, dlaczego izraelskie władze zgodziły się na ten haniebny dyktat. Dlaczego Netanyahu i jego ludzie zdecydowali się zdradzić pamięć sześciu milionów wymordowanych Żydów? Czy chodzi o głosowanie Polski w ONZ? Czy chodzi o polskie poparcie dla Izraela na łonie organizacji europejskich? Trudno powiedzieć, ale jest to obrzydliwy targ, który każdego z nas powinien pozostawić z uczuciem głębokiego niesmaku.
Jan Grabowski, University of Ottawa