Partia rządząca zamieściła w sieci film, w którym wykorzystuje tragedię Auschwitz do walki politycznej. Oświadczenia w tej sprawie wydały różne organizacje, w tym ŻIH, który najwyraźniej zapomniał kim były główne ofiary oświęcimskiego obozu.
Na filmiku opublikowanym przez PiS widzimy bramę i tory prowadzące do obozu Auschwitz. Dowiadujemy się z niego, że zamordowano tam ponad 1 mln osób – ale bez wspominania, że w zdecydowanej większości byli to Żydzi. Następnie czytamy, że w czasie wojny zginęło 6 mln Polaków, co również jest nieprawdą. W rzeczywistości było to 3 mln polskich Żydów (wykluczonych z polskości na długo przed wojną) i 1,8 mln nieżydowskich obywateli Polski.
Żydzi zostali więc w filmiku nie tyle pominięci, co zapisani na siłę do polskości, by brać udział w upiornej rywalizacji na cierpienie w ramach polskiej polityki historycznej.
Oświadczenie wydane z tej okazji przez ŻIH wpisuje się w tę politykę. Napisano w nim: “Zwracamy się do członków debaty publicznej o nie wykorzystywanie świętej pamięci ofiar terroru III Rzeszy niemieckiej (Polaków, Żydów, osób innej narodowości, obywatelstwa i tożsamości) do bieżących celów politycznych. Komory gazowe i marsze śmierci są faktami napawającymi grozą tak Ocalałych jak i późniejsze pokolenia (…)”.
W tekście opublikowanym przez ŻIH nie padają słowa Holokaust, Zagłada, czy Szoa. Jest za to “terror III Rzeszy niemieckiej”, który przecież nie dotyczył wyłącznie Żydów. I to nie Żydzi są – według tekstu ŻIH – jego głównymi ofiarami, bo na pierwszym miejscu ta instytucja wymienia Polaków. Z nieznanych przyczyn podpisani pod oświadczeniem Monika Krawczyk i Grzegorz Berendt zapomnieli wśród ofiar wymienić osoby nieheteronormatywne, czy niepełnosprawne, które też były ofiarami wspomnianego terroru. Gdyby szukać pierwszych ofiar, to byliby to Niemcy mordowani w ramach akcji T4.
ŻIH pisze o komorach gazowych, ale nie precyzuje, że były one przeznaczone przede wszystkim dla żydowskich ofiar. Polaków nie mordowano na masową skalę w ten sposób.
Dlatego to krótkie oświadczenie dotyczące jeszcze krótszego filmu jest tak bolesne. Bo choć odnosi się do produkcji PiS-u krytycznie, to jednak wpisuje się w zaprezentowaną tam część narracji oraz polskiej polityki historycznej.
Katarzyna Markusz