Zamknięci w getcie, odizolowani, samotni. Pozostawieni sami sobie aż do mającej nadejść wkrótce śmierci. Mający nie tylko zginąć, ale też zniknąć – z pamięci świata i miasta, w którym żyli. Powiedzieli „nie”. Skoro nie mogli zachować życia, postanowili zachować choć pamięć. Członkowie grupy Oneg Szabat, zbierający dokumenty, wchodzące dziś w skład Archiwum Ringelbluma.
„Czego nie mogliśmy wykrzyczeć światu” to wystawa otwarta właśnie w Żydowskim Instytucie Historycznym. Krzyk ofiar warszawskiej Zagłady jest niemy, ale jednocześnie przejmujący. W czasie wojny jedni nie mogli, a inni nie chcieli go usłyszeć. Zachował się jednak na tysiącach stron dokumentów, wspomnień, dzienników, gazet, pism urzędowych. Zachował się w skrzynkach i bańkach na mleko ukrytych głęboko pod powierzchnią nieistniejącego świata. Zachował się dla nas.
Żydzi stłoczeni w getcie byli skazani na śmierć. Nielicznym udało się przeżyć, dzięki szczęściu i pomocy innych. Część z nich postanowiła milczeć, oddzielając się murem niepamięci od tragicznych przeżyć z czasu wojny i powojnia. Część chciała mówić. Chciała wykrzyczeć światu to, czego on nie zawsze chciał słuchać. Archiwum Ringelbluma jest świadectwem wyjątkowym – pieczołowicie zebranym i utrwalonym testamentem setek tysięcy niewinnie skazanych na śmierć. Od dziś możemy go zobaczyć, by przekonać się, co ci ludzie mieli nam do powiedzenia.