Uznanie palestyńskiej państwowości jest nieuchronne, w końcu ONZ zaproponowała to już w rezolucji z listopada 1947 o podziale Brytyjskiego Mandatu Palestyny na dwa państwa – żydowskie i arabskie. Ale uznanie palestyńskiej państwowości bez wcześniejszej demilitaryzacji i likwidacji struktur Hamasu to nagroda dla terrorystów za przemoc, jakiej się dopuszczają. Wygrywa zło.
Kanada, Australia, Francja i Wielka Brytania uznały palestyńską państwowość. Wspomniane cztery kraje dotychczas warunkowały swoją akceptację dla państwa palestyńskiego powstaniem na terenach Gazy i Autonomii Palestyńskiej rządu, który odrzucałby przemoc wobec Izraela.
Gdy premier Kanady, Mark Carney, zapewniał, że uznanie Palestyny “wzmocni tych, którzy szukają pokojowej koegzystencji i końca Hamasu”, ta właśnie organizacja terrorystyczna uznała ruch kanadyjskich władz za nagrodę “za lata walki, wytrwałości i poświęcenia”. Hamas dostrzega teraz większą możliwość utworzenia państwa palestyńskiego ze stolicą w Al-Quds, czyli Jerozolimie.
Hamas od swojego powstania w 1987 zmierza do zniszczenia Izraela. Obrazuje to m.in. hasło “Wolna Palestyna od rzeki do morza”, co oznacza pozbycie się wszystkich Żydów zamieszkujących teren między rzeką Jordan a Morzem Śródziemnym. W jaki sposób Hamas chciałby się ich pozbyć? To pokazał 7 października 2023, mordując 1200 osób i porywając 251 zakładników. W listopadzie 2023 Hamas zapewniał, że do podobnych zamachów będzie dochodziło, dopóki Izrael nie przestanie istnieć.
Opozycja w Australii i Kanadzie zapowiada wycofanie się z uznania palestyńskiej państwowości gdy (jeśli) przejmie władzę. Decyzja władz Australii, Francji, Wielkiej Brytanii i Kanady jest też krytykowana przez radykalne organizacje arabskie w tych krajach. Toronto4Palestine otwarcie chwaliła ataki z 7 października. Dwa miesiące temu krytykowała premiera Kanady za to, że ten nie chce Hamasu w przyszłym palestyńskim rządzie, bo to “podkopuje palestyńskie samostanowienie”.
A więc wygrywa zło.
Jak Polska patrzy na konflikt izraelsko-palestyński? Nie mamy silnej politycznie mniejszości arabskiej. I chociaż antysemickie skłonności części polityków i ich elektoratu pewnie chciałyby nas zaprowadzić na drogę demonizacji Izraela, to raczej wygra strach przed Donaldem Trumpem, który jest sojusznikiem Benjamina Netanjahu.
Mimo to Polska wciąż może wysyłać pewne polityczne sygnały swojej przychylności wobec Arabów. Ministra kultury Marta Cienkowska powiedziała kilka dni temu w radiu TokFM o ewentualnym bojkocie Eurowizji przez Polskę: “Bardzo bym nie chciała, żeby to było wydarzenie polityczne. Natomiast wypowiem swoje osobiste zdanie: uważam, że nie powinniśmy brać udziału w Eurowizji, jeśli będzie w niej brał udział Izrael. Z ciężkim sercem przyglądam się temu, co się dzieje w tamtej części świata”.
Organizatorzy jednego z warszawskich festiwali już ogłosili, że ich imprezy “nie są finansowane przez organizacje związane z rządem izraelskim oraz inne izraelskie podmioty”. Odcięli się tym samym od wszystkich Izraelczyków, zapominając chyba o tym, że większość zamordowanych 7 października popierała pokój izraelsko-palestyński i budowała mosty na rzecz współistnienia. To, że ktoś jest Izraelczykiem lub należy do izraelskiej organizacji, nie oznacza automatycznie, że popiera izraelski rząd. Poglądy – tak jak w Polsce – są przecież różne.
Ta różnorodność poglądów i postaw w Izraelu jest widoczna od lat. Nie tylko w kwestiach politycznych. A co ze Strefą Gazy? Czy Hamas szanuje prawa kobiet i osób LGBT? Czy pozwala na wolność słowa? Niedawno w sieci pojawił się film, zweryfikowany przez BBC, na którym członkowie Hamasu mordują strzałem w tył głowy kilku mieszkańców Gazy podejrzanych o kontakty z Izraelczykami.
Jeżeli tak ma wyglądać palestyńska państwowość, to wygrywa zło.