Około 150 osób przyjechało do Jedwabnego pochylić głowy nad grobami Żydów zamordowanych 10 lipca 1941 r. przez ich polskich sąsiadów. W tym roku ze względu na szabat główne uroczystości odbyły się w niedzielę.
Dzień wcześniej w Jedwabnem pikietę zorganizowało kilkudziesięciu narodowców. Na zbiorowymi grobami ofiar pogromu powiewały flagi z nacjonalistycznymi symbolami, w pobliżu stał samochód z napisami: „Stop 447” i „Polska to nie Polin”.
W niedzielę w Jedwabnem byli już tylko nieliczni narodowcy. Przypuszczalnie w celu zapewnienia bezpieczeństwa, przed południem na kilkadziesiąt minut policja zablokowała drogę wiodącą do miejsca kaźni z 1941 r. Początkowo funkcjonariusze wpuszczali jedynie osoby wskazane przez pracowników gminy żydowskiej w Warszawie. Pozostałym – między innymi księżom – zezwolono na przejście dopiero po interwencjach rabina Michaela Schudricha, Elżbiety Magenheim z GWŻ w Warszawie oraz rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara.
Organizatorzy zdecydowali, że ceremonia ograniczy się do modlitw, odczytania nazwisk zamordowanych, złożenia kwiatów i kamieni. Nie pozwolili na oficjalne przemówienia. W Jedwabnem modlono się nad zbiorowymi grobami ofiar pogromu i na pobliskim cmentarzu żydowskim.
„Ten duży cmentarz jest świadkiem nie tylko tego, jak wielu Żydów mieszkało w Jedwabnem, ale jak długo tu żyli. Setki lat” – stwierdził rabin Michael Schudrich przed modlitwą.
Po uroczystościach w Jedwabnem kilkadziesiąt osób odwiedziło groby ofiar „sąsiedzkich pogromów” w Radziłowie, Wąsoszu i Szczuczynie.
W tym ostatnim mieście w 1941 r. zabity został między innymi Aleksander Zyskind Goldfarb – brat dziadka rabina Michaela Schudricha.
„Ostatni raz, kiedy widziała go rodzina, to było w dniu, kiedy zabrano go na cmentarz. W następnych dniach ktoś na cmentarzu znalazł jego okulary. Miał 65 lat, mieszkał przy ul. Krzywej 12” – wspominał rabin Schudrich.
Modlono się także nad mogiłą Żydówek zamordowanych przez endeków w 1941 r. w okolicach wsi Bzury. Ich zapomniane miejsce pochówku pośrodku lasu kilka lat temu odnalazł Mirosław Tryczyk.
„To, że jest to 80. rocznica pogromu, ma drugorzędne znaczenie. Ważne, że z roku na rok jest nas coraz więcej. Jest to okazja, aby przypomnieć zamordowanych i do ich grobów przyprowadzić kolejnych ludzi” – powiedział ks. Wojciech Lemański.
Krzysztof Bielawski


