Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał dziś wyrok w sprawie redaktorów książki „Dalej jest noc”. Zmienił wyrok sądu I instancji i oddalił powództwo Filomeny Leszczyńskiej i wspierającej ją Reduty Dobrego Imienia w całości.
“Doszło do kolizji pomiędzy prawem do dobrej pamięci o zmarłym, a wolnością badań naukowych. Należy zwrócić uwagę na znaczenie tych wartości w państwie demokratycznym. Swoboda wypowiedzi jest jednym z filarów społeczeństwa demokratycznego. Poszukiwanie prawdy historycznej jest pożądane” – uznał sąd apelacyjny.
Podczas odczytywania wyroku usłyszeliśmy, że przedmiotem ustaleń sądu nie może być określenie, czy dany fakt historyczny miał miejsce. Sąd nie może oceniać metodologii badań historycznych, oceniać warsztatu historyka. “Sąd w ramach procesu nie może rozstrzygać o wiarygodności źródeł i narzucać historykom z jakich źródeł muszą korzystać. Stanowiłoby to niedopuszczalną formę cenzury” – uznał sąd.
Wolność badań naukowych to też wolność głoszenia opinii na podstawie tych badań – uznał sąd apelacyjny. Podważanie oceny pracy naukowej pozwanej prof. Barbary Engelking stanowi, zdaniem sądu, niedopuszczalną ingerencję w wolność badań naukowych i swobodę wypowiedzi. “Sala sądowa nie jest właściwym miejscem do prowadzenia debaty historycznej”.
“Każdy naród musi zmierzyć się i rozliczyć z własną historią” – zakończył wyrok sąd.
Sąd I instancji 9 lutego uznał, że naukowcy – redaktorzy książki “Dalej jest noc” – muszą przeprosić Filomenę Leszczyńską za opisanie jej krewnego w swojej publikacji. Sąd oddalił wniosek o odszkodowanie.
Jak brzmi fragment książki, którego dotyczyła rozprawa? “Estera Drogicka (z domu Siemiatycka) po stracie rodziny [siostra z dziećmi i synek Estery po ucieczce z getta w Drohiczynie znajdowali się w dużej grupie Żydów w lesie; złapali ich Polacy i zawieźli na posterunek żandarmerii, gdzie wszystkich rozstrzelano], zaopatrzona w dokumenty kupione od Białorusinki, postanowiła wyjechać do Prus na roboty, w czym pomógł jej sołtys Malinowa Edward Malinowski (przy okazji ją ograbił) – i w grudniu 1942 r. trafiła do Rastenburga (Kętrzyna) jako pomoc domowa w niemieckiej rodzinie Fittkau. Nie tylko poznała tam swojego drugiego męża (Polaka, który także był na robotach), lecz rozwinęła działalność handlową, przesyłając Malinowskiemu paczki z rzeczami na sprzedaż. Odwiedziła go, gdy jechała na urlop ‘do domu’. Zdawała sobie sprawę, że jest on współwinny śmierci kilkudziesięciu Żydów, którzy ukrywali się w lesie i zostali wydani Niemcom, mimo to na jego procesie po wojnie złożyła fałszywe zeznanie w jego obronie”.
Estera Drogicka w różnych momentach życia składała sprzeczne relacje, które nie wzbudziły wątpliwości autorki [Barbary Engelking]. Engelking sama nie twierdziła, iż Malinowski był współwinny śmierci Żydów, a jedynie cytowała słowa Estery Drogickiej. W czasie procesu synowie Estery Drogickiej – Zbigniew i Roman – zeznawali, że matka mówiła im, iż sołtys Malinowa “był podłym człowiekiem”.
W pisemnym uzasadnieniu wyroku sądu I instancji czytamy, że „lektura książki wzbudziła zainteresowanie Fundacji Reduta Dobrego Imienia Polaków. Pracownicy tej Fundacji zapoznali się z aktami IPN, pojechali do Malinowa, znaleźli siedlisko, w którym mieszkał i prowadził gospodarstwo Edward Malinowski. Wówczas Maciej Świrski poznał Filomenę Leszczyńską, bratanicę Edwarda Malinowskiego”. Sąd jednocześnie odrzucił możliwość, by to Świrski i Reduta byli tymi, którzy dążyli do wszczęcia sprawy sądowej. Filomena Leszczyńska, która nie czytała książki „Dalej jest noc”, zeznała, iż usłyszała jak obszerne fragmenty są czytane w Radiu Maryja.
„Do kognicji sądu powszechnego nie należy rozstrzyganie sporów o charakterze historycznym” – napisano w pisemnym uzasadnieniu wyroku sądu I instancji. Jednocześnie sąd stwierdził: „Oczernianie wspólnoty, która wywarła doniosły wpływ na ukształtowanie osobowości człowieka, stanowi formę poniżenia jego godności. Sfera przekonań, poglądów i wyobrażeń jednostki na temat wspólnoty, z którą się utożsamia, zaliczana do integralności psychicznej człowieka, wchodzi w zakres jego dobra osobistego”. To oznaczałoby, że każdy, kto wyobraża sobie, że Polska jest narodem wielkich bohaterów i nieskazitelnych postaci, ma prawo do zachowania tego wyobrażenia i pozwania do sądu każdego, kto taki wizerunek próbuje zburzyć.