17. Warszawski Festiwal Filmów o Tematyce Żydowskiej (WJFF) rozpoczął się projekcją filmu “Crescendo”, który właśnie 18 listopada miał swoją polską premierę.
Obraz Droda Zahaviego to opowieść o karkołomnym projekcie, polegającym na stworzeniu młodzieżowej orkiestry izraelsko – palestyńskiej. Na czele inicjatywy staje uznany niemiecki dyrygent, który postanawia zawalczyć o sztukę ponad podziałami. Jednak spowodowanie, by stojący po różnych stronach barykady muzycy zaczęli się słuchać i współpracować podczas prób, wydaje się być niemal niemożliwe.
Rezerwa i dystans to najdelikatniejsze określenia jakimi można scharakteryzować relacje panujące między tą wyjątkową grupą muzyków. Z jednej strony koncertmistrzyni Layla, buntownicza i harda Palestynka, z drugiej zaś tryumfalny Ron, charyzmatyczny i bardzo utalentowany Żyd z Tel Awiwu. Dodatkowo, każda z osób grających w orkiestrze ma swoją własną traumatyczną historię, jedni – związaną z przesiedleniem, częstymi problemami w checkpointach, drudzy ze strachem przed zamachami czy wiecznie żywymi duchami Szoa.
Próba odseparowania ich od twardej rzeczywistości, czyli ojczyzny, ma pomóc odnaleźć dystans i spowodować sukces, nie tylko muzyczny, ale przede wszystkich polityczny, obyczajowy projektu. Wyjazd do południowego Tyrolu ma być lekiem na niesnaski i wybuchową atmosferę panującą w orkiestrze.
Muzyka, nie zawsze jednak łagodzi obyczaje. Przekonuje się o tym dyrygent, który (trochę z konieczności) zaczyna wprowadzać w życie swoje nieoczywiste metody pracy.
Jaki będzie finał projektu? Nie zdradzę.
Mogę jedynie napomknąć, że cały film pełen jest emocji, poruszeń, silnych reakcji. Także u widzów. Chusteczki konieczne.
Po projekcji od razu pomyślałam, że ten film mógłby być obowiązkowy dla licealistów. Tak, jak każdy młody człowiek powinien zobaczyć w teatrze “Campo Minado/Minefield” (znakomity spektakl łączący wypowiedzi brytyjskich i argentyńskich weteranów nikomu niepotrzebnej wojny o Falklandy/Malwiny), a także przeczytać Édouarda Louisa “Koniec z Eddym” (szczególnej uwadze polecam homofobom).
“Crescendo” daje bowiem bardzo jaskrawy obraz konfliktu palestyńsko-izraelskiego. Pokazując wycinek dotyczący niewinnego projektu artystycznego, uwidacznia skalę nienawiści. Młodzi, nieznający się ludzie pełni uprzedzeń i stereotypów, nie są w stanie przestać myśleć kalkami, nie potrafią dostrzec w drugim człowieka, widzą tylko Palestyńczyka lub Żyda – wroga, okupanta, terrorystę. Złość i nienawiść definiują ich postrzeganie siebie nawzajem.
Każda, delikatna choć próba zmienienia tego stanu rzeczy kończy się kolejnym zaognieniem relacji.
Węzeł gordyjski.
Film próbuje walczyć z tym stanem rzeczy.
Autorzy obrazu uwypuklają różnice między narodami – z jednej strony izraelski skrzypek ćwiczący godzinami w sterylnych warunkach, z drugiej palestyński klarnecista, dorabiający na weselach, nie znający kanonu światowej muzyki. Z jednej wyćwiczeni, przygotowani do działania muzycy orkiestrowi, z drugiej samouki, kształcone przez bliskich, bez profesjonalnego zaplecza.
I, choć muszę przyznać, aktorstwo nie rzuca na kolana (poza bezkonkurencyjną filmową Laylą), a niektóre środki stylistyczne, obliczone na efekt, były zbyt łzawe, to nie to jest w tym filmie ważne.
Wygrywa temat, trudny i emocjonalny, stawiający widza przed pogmatwanym i nierozwiązywalnym problemem dotyczącym nienawiści i smutku, doprawionego muzyką Vivaldiego, Brahmsa i Dvořáka.
Zapraszam do kin. Warto.
17. Warszawski Festiwal Filmów o Tematyce Żydowskiej trwa do 24 listopada. Więcej informacji na stronie https://www.wjff.pl
“Crescendo #makemusicnotwar”, reż. Dror Zahavi, prod. Alice Brauner, Niemcy 2019
Katarzyna Batarowska