„Nie chcieli wojny i muszą ponieść karę”. Mord na Żydach w Szulborzu Wielkim

Kilka tysięcy Żydów Niemcy z pomocą polskiej ludności zastrzelili i zakopali w rowach przeciwlotniczych jesienią 1941 r. w lesie pod Szulborzem Wielkim. Dziś o tamtych wydarzeniach przypomina postawiony przez miejscowe władze pomnik. Już drugi, bo pierwszy, marmurowy, został skradziony w latach 50.

Nie sposób odnaleźć tego pomnika bez pomocy miejscowych. Przy głównej ulicy w Szulborzu Wielkim wprawdzie stoi pamiętający czasy PRL znak, kierujący do miejsca pamięci, ale od tej drogi odchodzi kilka mniejszych, a ona sama kończy się na torach kolejowych, przez które nie ma przejazdu.

Ta stara droga do pomnika zaczyna się przy szkole podstawowej, za którą jest cmentarz katolicki. Jadę nią, czytając relację Szymona Datnera: “Pod koniec sierpnia 1941 r. likwidowano już ludność żydowską w okolicy, m.in. w Andrzejewie, Szumowie, Czyżewie i polscy mieszkańcy Zarębów Kościelnych chcąc odziedziczyć żydowskie majątki, słali prośby do Łomży, do organów władzy niemieckiej, by również zarębskich Żydów wywieziono z miasteczka. Na prośbach podpisywały się prominentne osobistości z miasteczka, jak doktor Gauze (? – znak zapytania w oryginale) i inni. W ostatnich dniach sierpnia przyszła zgoda na likwidację Żydów. Nie chcąc, by Żydzi zdążyli się ukryć lub uciec rzecz była trzymana w ścisłej tajemnicy przez urzędników miejskich”.

Żydom z Zarąb odebrano mienie, a potem wywieziono do Szulborza, gdzie przeprowadzono dokładną rewizję, przejmując posiadane przez nich pieniądze i kosztowności. Po rewizji wszystkich trzymano na podwórku szkoły, dzieląc ich na trzy grupy: mężczyzn, kobiety i dzieci. “Teraz zaczął się koszmar. W pewnym momencie bestie – niemieccy żandarmi i polscy policjanci – rzucili się na małe dzieci, łapali je za stópki i roztrzaskiwali ich główki o drzewa na podwórzu szkolnym. Powietrze wypełniły rozpaczliwe krzyki nieszczęsnych dzieci, ich matek i ojców. Ale nie dotarły do nieba. Cała grupa Żydów, która w zamieszaniu przy wychodzeniu na podwórko ukryła się na strychu szkoły obserwowała te straszne sceny. Morderca Ratyński, polski policjant, odkrył część z tej grupy i zamordował na miejscu. Wśród nich Kilewicz Zelik i jego matka Szosza, żonie Kilewicza złamał nogę ściągając ją ze strychu” – pisał po wojnie Datner.

Żydów – żywych i już zamordowane dzieci – zaczęto umieszczać na ciężarówkach i stopniowo wywozić w stronę lasu. Kilka osób próbowało uciekać, ale bez powodzenia. Ratyński zastrzelił po drodze Rachelę Rajchman, Chawę Siedlecką, Meira Rajchmana, Etkę Korotnicką.

“Opodal szkoły były doły po okopywanej artylerii. Niemcy co pewien czas zabierali po 10 osób, wyprowadzali do tych dołów, wyczytywali wyrok, [który] brzmiał, iż są oskarżeni za to, że nie chcieli wojny i dlatego muszą za to ponieść karę. Był pośród Żydów jeden rzeźnik koszerny o nazwisku Synaj. On podczas tej egzekucji krzyknął: ‘Nie wolno zarzynać cielaka w obecności krowy’. Za to został zastrzelony w pierwszej kolejności” – relacjonował po wojnie Aron Lerman.

“Żydów ustawiono na brzegu dołu i rozstrzelano z broni maszynowej. Żywi, ranni i martwi wpadli do dołu, który, godzinę później kazano zasypać miejscowej ludności. Egzekucja została przeprowadzona przez niemieckich i polskich policjantów” – pisał Datner.

Chcę znaleźć masowe groby pod Szulborzem i postawiony tam pomnik, ale przy drodze brakuje wskazówek, a kończy się ona nasypem kolejowym, którego nie da się pokonać samochodem. Wracam na cmentarz, ten za szkołą, gdzie dwoje ludzi porządkuje nagrobki. Są uprzejmi i pomocni. Rzeczywiście kiedyś można było drogą przejechać przez tory, gdzie dalej w lesie stoi pomnik. Po remoncie i podniesieniu nasypu nie jest to już możliwe. Trzeba jechać okrężną drogą. Kobieta, która ze mną rozmawia wyjaśnia dokładnie jak tam dotrzeć. Mówi, że kiedyś chodziła z dziećmi sprzątać ten pomnik. Dzięki jej wskazówkom udaje mi się dotrzeć na miejsce. Od razu wpisuję współrzędne w mapy Google, by inni łatwiej mogli znaleźć to miejsce. Następnego dnia wyszukiwarka powie mi, że nie mogła zweryfikować tej informacji, więc mój znacznik nie został umieszczony na mapie.

“Jest obecnie jeszcze żyjący we Francji Żyd nazwiskiem Ajzen Lejb, pochodzący z Zarąb Kościelnych. Do niego do Francji napływały pieniądze z innych krajów. W latach 50. przyjechał do Polski i za te pieniądze zbudował piękny pomnik z czarnego marmuru i zrobił ogrodzenie żelazne na przestrzeni 120 m. Ten pomnik marmurowy został skradziony. Następnie Rada Powiatowa w Ostrowi Mazowieckiej postawiła drugi pomnik, tańszy i brzydszy” – wspominał Aron Lerman.

Pomnik, przypominający dwie tablice z dekalogiem, zwieńczony jest betonową gwiazdą Dawida. Ktoś go odwiedza, zapala znicze. Metalowe ogrodzenie oddziela las od masowego grobu. Po drugiej stronie drogi widać dalszą część wojennego rowu. Na pomniku miejscowe władze napisały, że spoczywają tu szczątki 5 tys. Żydów. Nawet jeżeli tę liczbę można zweryfikować i obniżyć, to i tak pozostanie to największą masową tragedią, jaka wydarzyła się w tych okolicach. „We wsi Mianówek znajdował się rów czołgowy, będący fragmentem radzieckiego pasa umocnień obronnych wzniesionych przed napaścią hitlerowską na ZSRR w 1941 roku. Latem i jesienią 1941 roku rozstrzelano tam 5 tysięcy Żydów z okolicznych miejscowości. Powstała na miejscu rowu zbiorowa mogiła została po wojnie ogrodzona i w 1959 uczczono ją pomnikiem z tablicą w językach polskim i hebrajskim” – to wszystko, czego dowiemy się o tej historii ze strony Urzędu Gminy w Szulborzu.

Newsletter

Wpisz poniżej swój e-mail, a nie przegapisz najważniejszych artykułów!

About the Author

Katarzyna Markusz
Dziennikarka zajmująca się historią i kulturą polskich Żydów. Redaktor naczelna Jewish.pl.