W Izraelu nie ustają protesty w obronie demokracji

W niedzielę wieczorem na ulice wyszły setki tysięcy osób, po tym jak premier Netanjahu odwołał ministra obrony Yoava Gallanta, wzywającego do zaprzestania prac na ustawą dotyczącą sądownictwa.

W Tel Awiwie demonstranci zablokowali autostradę Ayalon, rozpalając na niej ogniska, rozstawiając namioty. Towarzyszyły im hasła “Demokracja!”, “Nie boimy się!”, “Bibi idź do domu”, “Demokracja albo bunt”.

W Jerozolimie protestujący sforsowali barierki otaczające rezydencję premiera. Policja użyła przeciwko nim armatek wodnych. Protest odbywał się też przed siedzibą Knesetu i Kancelarią Premiera, gdzie wzywano Netanjahu do rezygnacji.

Izraelskie media podają, że w całym kraju w demonstracjach wzięło udział nawet do 600-700 tys. Izraelczyków.

Były już minister Gallant ostrzegał, że planowana reforma sądownictwa – dzięki której politycy nie tylko będą mieć wpływ na wybór sędziów, ale też będą mogli zwykłą większością głosów w Knesecie odrzucić wyroki Sądu Najwyższego – powoduje podziały w kraju, przenoszące się również do armii.

W poniedziałek do protestów przyłączyły się izraelskie uniwersytety, ogłaszając strajk generalny. “My, szefowie izraelskich uniwersytetów badawczych, rektorzy i kierownictwo, wstrzymamy studia na wszystkich izraelskich uniwersytetach badawczych od jutra [poniedziałku] rano, w związku z kontynuacją procesu legislacyjnego, który podważa podstawy izraelskiej demokracji i zagraża jej dalszemu istnieniu” – podali przedstawiciele uniwersytetów w oświadczeniu przekazanym mediom.

W niedzielę konsul generalny Izraela w Nowym Yorku – Asaf Zamir – zrezygnował ze stanowiska. “Nie mogę dalej reprezentować tego rządu” – oświadczył. Kilka miesięcy temu podobne rezygnacje złożyli ambasadorowie Izraela w Kanadzie i Francji.

Newsletter

Wpisz poniżej swój e-mail, a nie przegapisz najważniejszych artykułów!