Kiedy na początku tego roku dziennikarze Superwizjera TVN ujawnili działalność w Polsce grupy neo-nazistów, należało się spodziewać, że polscy zwolennicy Adolfa Hitlera zostaną szybko aresztowani i ukarani. Dziś jednak okazuje się, że pro-rządowe media, a nawet minister Brudziński nazywają materiał TVN “prowokacją”, obciążając winą za istnienie neo-nazistów samych dziennikarzy. To tragiczne stawanie po stronie rosnącego zła.
Joachim Brudziński, szef MSWiA, napisał wczoraj na Twitterze: “Kiedy w polskim Sejmie mówiłem o ludziach, którzy pod zdjęciem Hitlera i swastyką hajlują, to byłem przekonany, że to garstka idiotów i imbecyli. Byłem naiwny. Wyglada na to, że była to ohydna, odrażająca i dewastującą wizerunek Polski w świecie prowokacja. Co na to właściciele TVN?”
Kiedy w polskim #Sejm mówiłem o ludziach którzy pod zdjęciem Hitlera i swastyką hajlują to byłem przekonany,że to garstka idiotów i imbecyli. Byłem naiwny. Wyglada na to, że była to ohydna, odrażająca i dewastującą wizerunek Polski w świecie prowokacja. Co na to właściciele TVN?
— Joachim Brudziński (@jbrudzinski) November 16, 2018
“Zdjęcia polskich neonazistów to niestety prawda, a nie inscenizacja. Służby Pana Ministra powinny ścigać ludzi ze swastykami na sztandarach, którzy faktycznie kalają dobre imię Polski i Polaków, a Pan Minister niech je skutecznie nadzoruje zamiast przyłączać się do nagonki na wolne media, które ostrzegają przed brunatnym niebezpieczeństwem” – odpowiedział Adam Pieczyński, redaktor naczelny TVN24.
W pro-rządowych mediach i wśród polityków trwa teraz wyścig o to, kto bardziej poniży i obrazi dziennikarzy.
Przykład dał idol polskiej prawicy – Donald Trump, który nie chciał odpowiadać na pytania Jim’a Acosty z CNN, bo mu się nie podobały. Prezydencka stażystka próbowała dziennikarzowi zabrać mikrofon, którego ten nie oddał. W efekcie cofnięto mu przepustkę, a sekretarz prasowa Białego Domu opublikowała filmik, z którego wynika, że Acosta był agresywny. AP zamieściła analizę eksperta, który uznał, że filmik był zmanipulowany.
W związku z Marszem Niepodległości nasze media przypomniały sobie o styczniowym materiale TVN, gdzie pokazano polskich neo-nazistów świętujących urodziny Hitlera. Okazało się, że jeden z rodzimych faszystów zeznał w sądzie, iż na zorganizowanie tej imprezy otrzymał od dziennikarki TVN 20 tys. zł przekazane w torbie pod przedszkolem swego dziecka.
KRRiTV wystąpiła do prokuratury o informację w tej sprawie, a “prawdziwie polska” strona Internetu wynosi na ołtarze neo-nazistę, wierząc mu bezgranicznie. To dużo mówi o tym, kto jakie ma autorytety i komu jest w stanie zaufać.
O ile jednak możemy założyć, że jedne media z nadmiaru propagandy same już nie wiedzą, co czynią, o tyle ogromnie niebezpieczne jest podobne traktowanie tej sprawy przez szefa MSWiA.
TVN nie wymyślił polskich neo-nazistów. TVN ich sfilmował i pokazał niedowiarkom, że istnieją. Mało tego – że mają się świetnie, organizują swoje imprezy, dobrze się bawią przy okazji propagując treści oficjalnie uznawane za niewłaściwe w naszej przestrzeni publicznej. To zupełnie tak, jak Forza Nuova, neo-faszyści z Włoch, którzy 11 listopada maszerowali po Warszawie w towarzystwie prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego, mimo że dwa tygodnie wcześniej w swoim kraju dumnie podnosili ręce w geście faszystowskiego pozdrowienia. To też wymyślili jacyś dziennikarze?
A kto – panie ministrze – wymyślił spalenie kukły Żyda przez Piotra Rybaka? Kto wymyślił nienawistne felietony Jacka Międlara? Dlaczego obaj swobodnie chodzą po ulicach, zamiast ponieść karę za szerzenie mowy nienawiści?
Tworzenie przez polityków – za pomocą usłużnych sobie mediów – tego typu sytuacji, jak próba zdyskredytowania TVN, to najzwyklejsze zastraszanie dziennikarzy. Pokazuje, że człowieka, który ujawni niewygodny element rzeczywistości można poniżyć, zastraszyć, przypiąć mu łatkę autora fake newsów, którą od jutra mający świetne samopoczucie internauci będą mu wyciągać na każdym kroku.
A jak zabraknie tych odważnych dziennikarzy, to – na szczęście dla władzy – zostaną ci pokorni, nauczeni swego zawodu na paskach TVP.
Katarzyna Markusz
