Dlaczego? Bo jedna anarchistka włożyła kij w polskie mrowisko kipiące od dulszczyzny, bo nie idzie pod rękę z żadną partią polityczną, bo nie kalkuluje. Pokazała środkowy palec i napisała o Trzaskowskim, że jest “złamanym kuta…”, co wywołało ogromne oburzenie wśród liberałów. Tych samych, którzy jeszcze przed chwilą chwalili Taco za 8 gwiazdek w teledysku i sami umieszczali je na swoich profilach. Gdyby Margot napisała “Kaczor to ch…” nosiliby ją na rękach.
Właśnie dlatego wolę wulgarną Margot, niż sztucznie oburzony mainstream. Prawdziwym problemem Polski i demokracji jest Konfederacja. To niebezpieczna partia, która – jestem o tym przekonana – będzie mieć coraz większy wpływ na polską politykę. Kiedy Bosak zostanie premierem, Polska wyjdzie z Unii Europejskiej, zacznie się zamykanie mediów, zwalnianie z pracy osób o innych niż nacjonalistyczne poglądach, to żaden z liberalnych dziennikarzy – ani Tomasz Lis, ani Agnieszka Gozdyra – nie pomyślą, że za tę sytuację również i oni odpowiadają. A przecież to wszystko już było. Historia się powtarza, ale ponieważ się jej nie uczymy, brniemy w te same błędy.
Sanacja też “chciała dobrze”, dlatego odrzuciła PPS (“bo oni i tak będą na nas głosować”) i zaczęła umizgi do skrajnej prawicy. Endecja rozpowszechniała informację, że prezydent Gabriel Narutowicz został wybrany “żydowskimi głosami”. Ten sam mechanizm mamy dziś, kiedy do politycznych wrogów prawica próbuje przykleić łatkę “sojusznika LGBT”, co ma zniechęcić wyborców do głosowania. Międzywojenny lincz na Narutowiczu skończył się morderstwem dokonanym przez narodowca. Początkowo endecja się tego wstydziła, ale już po kilku dniach obwieściła, że przecież można zrozumieć sprawcę, a poza tym za wszystko odpowiedzialny i tak jest Piłsudski. A Żydzi? Żydom wszelkie władze radziły siedzieć cicho i się nie wychylać. Nawet w czasie gdy na ich głowy leciały kamienie, gdy wybijano im szyby, gdy bito żydowskich studentów, gdy zabraniano im wstępu na uczelnie. Mieli nie podskakiwać, bo każdą próbę oporu traktowano jak prowokowanie do kolejnej agresji w nich wymierzonej. Skończyło się tym, że antysemityzm nigdy nie przestał być w Polsce żywy. Nawet, gdy zginęli już prawie wszyscy Żydzi.
Margot nie siedzi cicho i to jest jej zaletą. Nie jest tak dwulicowa jak liberalni dziennikarze. Jako anarchistka robi swoje. Ale to na nią się oburza liberalna strona sceny politycznej. A nie na Konfederację. A przecież to oni stanowią niebezpieczeństwo dla demokracji, a nie osoba, która wrzuca na FB zdjęcie ze środkowym palcem. To Bosak, Winnicki, Braun i Korwin ze swoimi głowami wypchanymi nacjonalizmem, powinni spotykać się z ostracyzmem demokratów. W Niemczech uznaje się za coś wstydliwego współpracować z takimi politykami. W Polsce zaprasza się ich do mediów i chwali program gospodarczy. Tu jest prawdziwy problem – nasz wspólny problem – a nie w wulgaryzmach Margot. Bardziej mnie obraża, że Gazeta Wyborcza udostępnia swoje łamy Romanowi Giertychowi – ojcu chrzestnemu odrodzenia polskiego nacjonalizmu – niż to, że Margot przeklina.
To dzięki liberalnym mediom i politykom dochodzi w ostatnich latach w Polsce do oswajania nacjonalizmu, do pokazywania, że w gruncie rzeczy jest to jedna z wielu opcji, wcale nie najgorsza. A to błąd! Ci wszyscy, którzy współpracują z nacjonalistami, podcinają gałąź, na której siedzą. Zorientują się, gdy będzie już za późno. Szkoda nie będzie mi wtedy ich, ale Polski, do której degeneracji się tym samym przykładają.