To jedna z najbardziej poruszających wystaw w dziejach Będzina. W sobotę zaprezentowano setki fragmentów macew ze zniszczonego w 1969 r. żydowskiego cmentarza.
W maju pisaliśmy o rozbiórce rampy kolejowej w Będzinie. Zbudowano ją tuż po Marcu ’68 z nagrobków zabranych z cmentarza żydowskiego przy ul. Zagórskiej. Wiosną dzięki zaangażowaniu Adama Szydłowskiego i Marcina Majchrowicza z rampy wydobyto około tysiąca fragmentów macew. Przewieziono je do dawnej Huty Będzin.
Adam Szydłowski jest członkiem zarządu powiatu będzińskiego, a przede wszystkim społecznikiem od lat upamiętniającym miejscowych Żydów. Prowadzi Fundację Rutki Laskier, chce utworzyć muzeum tej „będzińskiej Anny Frank”. Od niedawna wspiera go Marcin Majchrowicz – właściciel między innymi jednego z hoteli sieci Holiday Inn i Huty Będzin. Reprezentuje typ nowoczesnego przedsiębiorcy, zainteresowanego nie tylko zyskiem, ale również wspieraniem inicjatyw społecznych i kulturalnych.
„Marcin Majchrowicz zapewnił pracowników do rozbiórki rampy, do oczyszczania macew, dał halę do ich magazynowania” – mówi Adam Szydłowski.
Obaj w minioną sobotę zaprosili mieszkańców Będzina do obejrzenia wydobytych macew. Ułożyli je na dziesiątkach palet rozstawionych w hali i na placu huty. W zapowiedzi napisali: „Oddajmy sprawiedliwość i cześć po ponad 50 latach od barbarzyńskiej dewastacji i zniszczenia cmentarza żydowskiego”.
Apel Szydłowskiego i Majchrowicza przyciągnął ponad sto osób. Niektórzy ze zwiedzających wspominali dewastację cmentarza i budowę rampy. Zabrakło miejscowych urzędników i polityków.
Kamienne puzzle
Większość odzyskanych nagrobków została wcześniej potłuczona. Teraz trzeba połączyć rozbite fragmenty. Pracownicy Marcina Majchrowicza oraz wolontariusze z trudem, ale i z satysfakcją kompletują kamienne stele.
„Zaprosiłem uczennice liceum i powiedziałem: «Dopóki nie zmęczą się Wam oczy, próbujcie wyszukiwać podobne fragmenty. Lew do lwa, korona do korony». I tak złożyły kilka macew” – opowiada Adam Szydłowski.
Zdjęcia skompletowanych macew są przekazywane osobom władającym językiem hebrajskim. Ich zadaniem jest odczytanie danych zmarłych. Bywa, że nawet kilka liter pozwala na ustalenie z czyjego grobu pochodzi kamień. Jedno z takich odkryć stało się udziałem Jeffreya Cymblera, administratora facebookowej grupy Bedzin, Sosnowiec, Zawiercie Area Research Society.
Do Cymblera trafiło zdjęcie fragmentu nagrobka, na którym były tylko pojedyncze wyrazy: „Gitel […], Aba błogosławionej pamięci […] Dawid błogosławionej pamięci”. Po analizie internetowych portali genealogicznych oraz akt metrykalnych udało się ustalić personalia kobiety. Była nią 42-letnia Gitel Żarnowiecka, córka Aby Gutmana, żona Dawida Żarnowieckiego, zmarła w 1908 roku.
Jeffrey Cymbler nie poprzestał na tym. Kilka dni później w pewnym mieszkaniu w kanadyjskim Windsorze zadzwonił telefon, a jego właścicielka usłyszała, że w Polsce znaleziono nagrobek jej prababki.
„Każdy kamień to symbol upadku ludzi, którzy zdewastowali cmentarz. Ale też symbol pamięci o osobach, które chciano zniszczyć, rozbijając ich nagrobki” – mówi Adam Szydłowski.
Czy macewy wrócą na cmentarz?
Odzyskanie nagrobków to początek długiej drogi. Marcin Majchrowicz i Adam Szydłowski chcą, aby macewy znalazły się na cmentarzu.
„Te macewy muszą tam wrócić. Bo co możemy z nimi zrobić? Przewieźć na inny cmentarz? Mają gdzieś leżeć porozrzucane? Absolutnie nie. Macewy powinny znaleźć się tam, gdzie ich miejsce. Tam, gdzie pod asfaltem wciąż są ludzie szczątki” – zapowiada Adam Szydłowski.
Jednak teren cmentarza zajmuje dziś firma spedycyjna Schade. Niewykluczone, że uda się wykupić cmentarz lub dokonać zamiany gruntu. Jeśli do tego dojdzie, przed społecznikami z Będzina stanie wyzwanie urządzenia lapidarium.
Krzysztof Bielawski